Komentarz do tekstu: Dz 3,1-10

 

Tłumaczenie:

  1. A Piotr i Jan podążali do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej.
  2. I wnoszono pewnego męża, kalekiego od swego urodzenia, którego umieszczano codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby prosił o jałmużnę tych, co wchodzili do świątyni.
  3. A który to ujrzawszy Piotra i Jana, zamierzających wejść do świątyni, prosił o jałmużnę.
  4. Gdy Piotr spojrzał uważnie na niego wraz z Janem, rzekł: Spójrz na nas.
  5. A on z uwagą patrzył na nich, oczekując, że coś od nich otrzyma.
  6. Wtedy rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz to, co mam, tobie daję – w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego – [wstań i] chodź!
  7. I gdy schwycił go za prawą rękę, podniósł go: z miejsca zostały wzmocnione stopy jego oraz kostki.
  8. I zerwał się, powstał i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc wkoło i podskakując i wielbiąc Boga.
  9. I ujrzał go cały lud, jak podskakuje i wielbi Boga.
  10. A rozpoznali go, że to właśnie on był tym, kto dla jałmużny siedział przy Pięknej Bramie świątyni; i zostali napełnieni zdumieniem i zachwytem z powodu tego, co mu się przytrafiło.

 

Kontekst/Forma/Struktura:

         Tekst Dz 3,1-10 – będący elementem nieco większego segmentu Dz 3,1-4,23 –

stanowi wyraźnie osobną jednostkę, ale jej umiejscowienie nie jest bynajmniej przypadkowe. W poprzednim rozdziale Dziejów Apostolskich autor wspomina: za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków (Dz 2,43). Owe cudowne wydarzenia w zamyśle Łukasza są wypełnieniem słów z Księgi Joela 2,28-32 (co zresztą jest nadmienione w kazaniu Piotra – Dz 2,14-36). Analizowany tekst kazalny jest już otwartym przykładem jednego z tych znaków, które dokonały się „przez ręceˮ apostołów. Z kolei perykopa następująca po tekście Dz 3,1-10 (czyli Dz 3,12-26, ale też Dz 4,8-12) będzie uzasadniała czy też interpretowała ów znak.

         Opowiadanie należy do gatunku opowieści o cudach, widoczne są w nim pewne cechy charakterystyczne:

–  przygotowanie gruntu pod znak (scena ze świątynią w tle),

– wzmianka o poważnej chorobie,

– spotkanie uzdrowiciela z osobą mającą zostać uzdrowioną,

– następuje słowo z autorytetem (nakaz, komenda) wraz z towarzyszącym kontaktem fizycznym,

– podkreślone zostają: nagłość uleczenia oraz wpływ wydarzenia na otaczających świadków.

         Znaczącym tłem dla opowiadania jest obecność świątyni, przy której zostaje dokonany cud, zwłaszcza w późniejszej „konfrontacjiˮ z imieniem Jezusa (Dz 3,6; także 3,16), na które powołał się Piotr.

 

Komentarz:

         1-2 Autor Dziejów wprowadza na scenę Piotra i Jana. Zaskakujące jest pojawienie się Jana, który pozostaje ledwie widoczny na tle słów i czynów Piotra. Zdaniem egzegetów jest to ślad redaktorskiej ingerencji Łukasza, być może w celu zaznaczenia wagi wspólnoty, jaką mają chrześcijanie dzięki imieniu Jezusa, a jednocześnie odwrócenia wyłącznej uwagi, skupionej na Piotrze.

         Obaj apostołowie przychodzą z zamiarem wejścia do świątyni na modlitwę. Wzmianka o dziewiątej godzinie (czyli 15.00 wg naszej rachuby czasu) wskazuje na czas składania ofiary tamid, czyli codziennej. Generalnie w ciągu dnia były na to przeznaczone dwie pory: trzecia godzina (9.00 wg naszej rachuby) oraz właśnie dziewiąta godzina, do tego jeszcze dołączano samą modlitwę przy zachodzie słońca. W Didache 8,3 jest wzmianka o trzykrotnej modlitwie chrześcijan w ciągu dnia (Modlitwa Pańska).

         Przy bramie świątynnej zwanej Piękną (gr. [h]oraia – „wczesna, piękna, pełna wdzięku, miłaˮ), znajdował się człowiek chory z powodu kalectwa, i to od urodzenia (cholos ek koilias metros autou – dosł. „kaleki od łona matki swejˮ). Była to dobra „lokalizacjaˮ do przyjmowania jałmużny. Sprzyjały temu duża liczba ludzi oraz obowiązek dawania datków dla ubogich. Wprawdzie traktat Berakoth 9,5 wspomina o zakazie wnoszenia sakwy z pieniędzmi do świątyni, ale już dwa rozdziały dalej (Berakoth 7,19) podane jest wyjaśnienie, że chodzi o zakaz ostentacyjnego wnoszenia pieniędzy, jako że powinny być zakryte przed ludzkim wzrokiem.

         Nie ma całkowitej pewności co do lokalizacji wzmiankowanej bramy. Często uważa się, że chodzi o tzw. Bramę Nikanora, której to najprawdopodobniej opis pozostawił nam Józef Flawiusz („odrobiona była ze spiżu korynckiego, znacznie wartością swoją przewyższającą tamte, które były posrebrzane lub pozłacaneˮ – Wojna żydowska V 5,3). Jest to problematyczne, gdyż Brama Nikanora mogła znajdować się między Dziedzińcem Pogan a Dziedzińcem Kobiet lub między Dziedzińcem Kobiet a Dziedzińcem Mężczyzn. Łukasz pisze, że apostołowie chcieli wejść do świątyni, a to bardziej mogłoby świadczyć o Bramie Suzy, która łączyła teren świątyni z doliną Cedronu, a o której od czasów Prudencjusza z Troyes (to już późniejsza tradycja) mówiono, że jest miejscem cudu (E. Dąbrowski). Niestety, żadne ze źródeł starożytnych nie wspomina wprost o nazwie bramy jako „Pięknaˮ.

         3-5 Następuje spotkanie apostołów z chorym. Uderzający jest „dialog wzrokowyˮ, opisany zresztą za pomocą trzech (lub czterech) różnych słów na określenie widzenia (orao, astenidzo – „patrzeć wprost na coś, patrzeć wnikliwie, przypatrywać się uważnieˮ, ulubiony przez Łukasza – dwukrotnie występuje w Ewangelii oraz 10 razy w Dziejach; oraz blepo i ewentualnie epecho). Najpierw człowiek kaleki zauważa Piotra i Jana, po prostu jako jednych z ewentualnych dawców jałmużny. Ku swemu zaskoczeniu Piotr zwraca się do niego: Spójrz na nas! (gr. blepson eis [h]emas). Wyraz epecho oznacza trzymanie się kogoś lub zwrócenie bacznej uwagi na kogoś/coś jak również trwanie w oczekiwaniu. Chory, chociaż zwrócił baczniejszą uwagę na przybyszów, to wciąż jednak liczył „zaledwieˮ na jałmużnę.

         6-7 W tych wierszach pojawia się kulminacyjny moment opowiadania o cudzie uzdrowienia. Następuje nagłe i pełne uleczenie kalekiego człowieka.

         Srebra i złota nie mam (gr. argyrion kai chrysion ouch hyparchei moi ) – słowa te nie tyle oznaczają, że apostołowie nie mieli „grosza przy duszyˮ, co raczej stanowią echo zwyczajów w pierwszej gminie chrześcijańskiej, gdzie mieli wszystko wspólne i sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba (Dz 2,44b-45).

         Piotr oświadcza, że ma w zanadrzu coś znacznie cenniejszego: zdrowie w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego. Nie wypowiada formuły magicznej, lecz powołuje się na autorytet Chrystusa. To Jego moc może podnieść chorego na nogi. Jan Kalwin w swoim komentarzu słusznie zaznacza: „(...) imię dotyczy autorytetu i mocy. Nie powinno nam się zdawać, że istnieje jakaś magiczna wartość w brzmieniu tego słowaˮ.

         Nie ma pewności, czy lekcja wstań i chodź jest pierwotna. Są świadectwa tekstowe (np. Kodeks Synajski, Watykański czy Bezy) pokazujące, że w pierwotnym tekście mogło nie być słów „wstań iˮ. Poszerzoną wersję komendy („wstań i chodź!) zawierają np. Kodeksy Aleksandryjski czy Laudiański. Możliwe, że poszerzony wariant tekstowy powstał pod wpływem innych podobnych relacji (Mt 9,5-6; Mk 2,9-10; Łk 5,23-24 i inne).

         Po słowach komendy Piotr chwyta za rękę uzdrowionego i podnosi go. Fizyczny kontakt między uzdrawiającym a uzdrowionym to jedna z charakterystycznych cech opowiadań o cudach. W Dziejach Apostolskich cecha ta podana jest jeszcze np. w Dz 5,10; 12,23 czy 13,11. Parachema („natychmiast, z miejscaˮ) to słowo dość często używane przez Łukasza – nadaje narracji żywotności. Człowiek, który przed chwilą był jeszcze kaleką, po chwili już nim nie jest. Wzmianka o wzmocnieniu stóp czy nawet kostek u stóp zawiera słowa używane w literaturze medycznej tamtych czasów, ale też pojawiające się w potocznym języku.

         8-10 Werset 8 na pozór może brzmieć nieco monotonnie, z paroma powtórzeniami. Prawdopodobnie po części nawiązuje do mesjańskiej nadziei wyrażonej w Iz 36,5 (wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych). Egzegeta G. Theissen zauważa: „W relacjach o uzdrowieniach świeżo nabyta moc fizyczna zostaje zademonstrowana poprzez aktywność: człowiek, który był chory, usługuje (Mk 1,31), nosi swoje łóżko (Mk 2,12; J 5,9) /.../ ˮ. Badacz podaje jeszcze kilka przykładów, również z pism pogańskich. Taka aktywność nie powinna dziwić. Człowiek, którego dotknęła łaska Boża, przynajmniej w wymiarze fizycznym (chociaż wzmianka o wejściu do świątyni wraz z Piotrem i Janem może sugerować dalszy ciąg historii, której już nie znamy), zaczyna radować się i wielbić Boga (gr. ainon ton theon).

         Świadkowie wydarzenia, tj. cały lud (gr. pas [h]o laos) – zwrot może sugerować symbolicznie Izrael – rozpoznali człowieka znajdującego się wcześniej u bramy świątyni. Fakt rozpoznania sugeruje, że nie mógł to być okres świąteczny, gdzie do świątyni docierałyby liczne tłumy, także z dalszych okolic Judei. Zdumienie podziw (gr. tambos i ekstasis) mogą należeć do Łukaszowego słownictwa. Zwłaszcza drugi z wyrazów występował również w literaturze medycznej w znaczeniu „szokuˮ. W każdym razie reakcja tłumu jest charakterystyczna dla typowego opowiadania o cudzie (w tym przypadku o uzdrowieniu).

 

Podsumowanie:

         Opowiadanie o cudzie uzdrowienia człowieka kalekiego nie stanowi „teatru dla gawiedziˮ. W zamyśle Łukasza przekazuje znak wypełniania się słów ze ST, z odniesieniem do czasu mesjańskiego, który nastał dzięki Chrystusowi. Bóg nie jest cudotwórcą na zawołanie, gdyż okazuje swoją łaskę i moc po to, aby wskazać na imię Jezusa, tj. na Jego autorytet i władzę, przekazaną Mu właśnie przez Ojca. W życiu każdego człowieka może wydarzyć się cud, także natury fizycznej. To nie magia, lecz wezwanie do usłuchania głosu Bożego. Pójście śladami Piotra i Jana dostępne jest dla każdego.